- Ivy... Ja... Tak strasznie się cieszę, że Cię widzę. Tęskniłem. - powiedział po chwili.
- Tęskniłeś? Nie rozśmieszaj mnie. Trzeba było o tym pomyśleć kiedy zerwałeś ze mną wszelkie kontakty! Zostawiłeś mnie samą. Obiecywałeś, że nie zapomnisz, że po mnie wrócisz! - wyrzuciłam to wszystko z siebie próbując opanować drżenie dłoni.
- Vi, przepraszam. Musiałem. Obiecałem sobie zerwać wszelkie kontakty z przeszłością. Na prawdę nie chciałem żeby tak wyszło. - tłumaczył się.
- Nie mów do mnie Vi. straciłeś to prawo w momencie, w którym zrezygnowałeś z naszej przyjaźni. Teraz jesteś dla mnie nikim Malik. Telefon Perrie leży na stole. Zabierz go i wynoś się stąd. - To ostatnie zdanie powiedziałam już nieco ciszej po czym odwróciłam się plecami do chłopaka.
- Ivy...
- Wyjdź! - rozkazałam twardo. Nie minęła chwila a dało się słyszeć odgłos zamykanych drzwi.
Nie wytrzymałam. Po moich policzkach popłynęły słone łzy.
Udałam się do sypialni gdzie zatrzasnęłam za sobą drzwi osuwając się po nich na ziemię i zanosząc głośnym, niekontrolowanym szlochem. To nie tak miało być. Nie tak wyobrażałam sobie nasze spotkanie. Nie wiem co mną kierowało kiedy kazałam mu się wynosić. Tyle razy przed oczami miałam obraz tego spotkania a kiedy wyobrażenia stały się rzeczywistością wszystko schrzaniłam. Coś wewnątrz podpowiada mi, że postąpiłam właściwie, że tak powinno być. Jednak teraz mam ochotę pobiec za nim i rzucić mu się na szyję mimo iż dobrze wiem, że jest już za późno. Nadal mam przed oczami obraz jego stojącego przede mną, wpatrującego się we mnie tymi czekoladowymi tęczówkami, w których maluje się wiele uczuć. Szok, radość a nawet nutka strachu. Przez moment nie mogłam się poruszyć, wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Potrafiłam tylko napawać się widokiem jego perfekcyjnej twarzy kilka metrów przede mną. Potem coś we mnie pękło. Powiedziałam kilka słów za dużo. Straciłam go. Tym razem na zawsze. Przecież próbował przeprosić. Dlaczego ja głupia go nie wysłuchałam? Może gdybym dała mu chwilę na wytłumaczenie wszystko potoczyłoby się inaczej. Kolejny strumień łez spłynął po moich zaróżowionych od płaczu policzkach. Zayn spotyka się z Perrie. Zabolało. Mimo, że teraz mam Deana a z mulatem nie widziałam się od trzech lat, nie tak łatwo wymazać uczucia, którymi go darzyłam. Przestań! Nie możesz teraz zawracać sobie głowy uczuciami do niego! On jest z Perrie a ty z Deanem. Taka jest kolej rzeczy. Zganiłam się w myślach. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych. Dean wrócił. Podniosłam się z podłogi i szybko otarłam łzy z policzków. Nie może poznać, że coś jest nie tak.
- Ivy jesteś w domu? Wszystko w porządku? - krzyczał trochę podenerwowanym głosem. Cholera. Zapomniałam, że potłukłam kubek w kuchni.
- Jestem w sypialni. Już idę! - odpowiedziałam na wołania, przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech starając się żeby wyglądał wiarygodnie i udałam się do kuchni.
- Hej kochanie. Jak było w pracy? - spytałam całując chłopaka w policzek.
- W porządku. Nie było zbyt dużego ruchu. Coś się stało?
- Nie. Stłukłam kubek przez przypadek. Właśnie miałam posprzątać. -uśmiechnęłam się próbując brzmieć przekonująco.
- Na pewno? Wyglądasz na zdenerwowaną. - dopytywał się.
- Jest dobrze Dean. To tylko stres. Wiesz, nowa szkoła, nowi ludzie. - tłumaczyłam. - Nie obrazisz się jak położę się wcześniej spać? Jestem wykończona.
- Jasne, że nie. Idź odpocznij. Ja posprzątam. Dobranoc! - uśmiechnął się ciepło a ja poszłam do sypialni skąd wzięłam czystą bieliznę, piżamę i poszłam wziąć prysznic. Kiedy strugi gorącej wody spływały po moim nagim ciele całkowicie się odprężyłam. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Jakbym wymazała cały dzisiejszy dzień z pamięci. Wszystko skończyło się w momencie gdy zakręciłam wodę. Dokładnie osuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam piżamę. W sypialni wskoczyłam do łóżka, przykryłam się kołdrą po sam czubek głowy i od razu zasnęłam.
Obudził mnie natrętny dzwonek telefonu. Spojrzałam na zegarek i ignorując połączenie wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Przecież ja się spóźnię na zajęcia! Dean już wyszedł więc nie miał mnie kto obudzić. Szybko wyciągnęłam z szafy jakieś pierwsze lepsze ubrania, w pośpiechu związałam włosy w koński ogon, chwyciłam tylko jabłko i torbę i wybiegłam z domu. Zdyszana wpadłam na uczelnię dziesięć minut przed czasem. Oczywiście pierwszą osobą, którą dostrzegłam w tłumie była Perrie. Nie wiem czy będę potrafiła normalnie z nią rozmawiać. Chciałam przemknąć niezauważona jednak pech dał o sobie znać i po chwili dziewczyna stała obok mnie.
- Ivy! Jak dobrze, że Cię widzę! wieczorem idziemy na imprezę. Wpadnę po Ciebie o dziewiętnastej. Nie przyjmuje odmowy. Jutro i tak nie masz wykładów. Sprawdziłam.
- Ale...
- Żadnego ale. Widzimy się wieczorem. - zaszczebiotała i ulotniła się. Cudnie. Jeszcze imprezy z Perrie i jej paczką mi brakowało. Zrezygnowana udałam się do sali, w której odbywał się wykład. Koniec zajęć zbliżał się nieubłaganie szybko i ani się nie obejrzałam a dobiegły końca. Zrezygnowana udałam się do domu, wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. Stanęłam przed szafą nie wiedząc co założyć. Z reguły nie chodzę na tego typu imprezy. W końcu zdecydowałam się na krótką asymetryczną, różową sukienkę i czarne, dość wysokie szpilki. Byłam niska więc mogłam sobie na takowe pozwolić.
Wytuszowałam rzęsy a usta pociągnęłam szminką w kolorze sukienki. Naskrobałam na kartce wiadomość dla Deana, którą przyczepiłam magnesem do lodówki. Kiedy stała przed lustrem podziwiając końcowe efekty mojej pracy rozległ się dzwonek do drzwi. Chwyciłam czarną kopertówkę i poszłam otworzyć. Jak przewidziałam była to Perrie. Do klubu pojechałyśmy taksówką. Z zewnątrz wyglądał na dość ekskluzywne miejsce. Od wejścia ciągnęła się długa kolejka osób oczekujących na dostanie się do środka jednak Pezz ją zignorowała i podeszła do ochroniarza, który tylko się uśmiechnął i wpuścił nas do środka. Nie powiem zdziwiło mnie to. Dziewczyna zaprowadziła mnie do stolika przy którym siedziała grupka osób. Między nimi była również Eleanor i na moje nieszczęście Zayn.
- Chłopaki, Danielle to jest Ivy. Ivy to Louis, Harry, Liam, jego dziewczyna Danielle, Niall i Zayn - mój chłopak - przedstawiła mi wszystkich blondynka.
- Tak właściwie to my się już znamy. - zaczął Zayn jednak nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Przecież Zayn był u mnie po twój telefon - uśmiechnęłam się do dziewczyny ignorując pytające spojrzenie mulata. W duchu modliłam się aby nie powiedział czegoś więcej. nie chciałam aby ktokolwiek z obecnych tu osób dowiedział się o tym co kiedyś łączyło naszą dwójkę.
- Więc skoro wszyscy już się znamy zabawę czas zacząć! - krzyknął Harry stawiając na stoliku dwie butelki czystej.
Witaam.
Miałam dodać wczoraj. wiem i strasznie wszystkich przepraszam za to małe opóźnienie. Miałam po prostu strasznie dużo nauki. Godzinę temu wróciłam do domu i pierwszą czynnością było włączenie komputera i przepisanie dla was rozdziału.
Nie podoba mi się on. Inaczej to sobie wyobraziłam ale cóż. Wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że nie skrytykujecie mnie za bardzo. Liczę na szczere opinie. ;)
Pozdrawiam - Ivy. ;)