Ogłoszenia

*Dodałam nowy rozdział zapraszam do komentowania ;)
* Dziękuję za ponad 11 tys. wejść! <3
*Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawcie swoje twittery w zakładce "Informowani" ;)

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 8.


Od kłótni z Zaynem minął tydzień. Siedem długich dni. Dni podczas których starałam się przywrócić moje życie na właściwy tor. Uczyłam się żyć bez Deana, próbowałam za wszelką cenę wyrzucić mulata ze swoich myśli – bezskutecznie. Dwa razy spotkałam się z Niallem, który powiedział, że mój przyjaciel zamknął się w sobie, nie chce nikogo do siebie dopuścić. Dzisiaj jest sobota. Dzień, w którym wszyscy wybieramy się na premierę. Strasznie obawiam się tego wieczoru. Nie tylko dlatego, że nie wiem czy dam radę chodzić w butach które wybrała dla mnie moja kuzynka. Głównym powodem moich obaw jest właśnie Zayn. Jak zachowa się widząc mnie? A co najważniejsze jaka będzie moja reakcja kiedy pokaże się światu z Perrie? Tak bardzo chciałabym być na jej miejscu. Kiedy dwa dni temu byłyśmy razem na zakupach za wszelką cenę starałam się zachowywać normalnie i musze przyznać, że nawet mi się to udawało. Pezz przefarbowała włosy. Co jak co ale dziewczyna jest odważna, musze to przyznać. Postawiła na jeden z odcieni fioletu. Wygląda ślicznie, jak zawsze. Nie dziwię się, że to właśnie z nią Zayn zaczął się spotykać po przyjeździe do Londynu. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
Przyjadę po ciebie o 20. Bądź gotowa. xx
Jak nie trudno się domyślić nadawcą wiadomości był nie kto inny jak kochany blondynek. Wiele razy zastanawiałam się czy nie powiedzieć mu o swoich uczuciach względem mulata. Świetnie się dogadywaliśmy i myślę, że bez problemu mogłabym nazwać go swoim przyjacielem. A więc dlaczego jeszcze mu nie powiedziałam? Nie chciałam mieszać w to dodatkowych osób a znając życie Niall przejąłby się ta sprawą i próbowałby coś zrobić, a ja nie chcę robić wokół siebie zbędnego zamieszania. Westchnęłam na wspomnienie podnoszącego mnie na duchu uśmiechu Irlandczyka i wstałam z łóżka. Udałam się do kuchni, gdzie przygotowałam sobie szybki posiłek czyli płatki owsiane z mlekiem. Wzięłam ze sobą miseczkę i usiadłam przed telewizorem uprzednio włączywszy kanał muzyczny. Nie zwracałam zbytnio uwagi na kolejne piosenki póki nie usłyszałam Little Things. Zaczęłam po cichu śpiewać zazdroszcząc chłopakom tak niesamowitych głosów. Pamiętam czasy kiedy jako dzieci planowaliśmy z Zaynem karierę. Cóż, jemu się udało a ja wylądowałam na muzycznych studiach. W sumie nie jest najgorzej. Przynajmniej jednemu z nas spełniły się marzenia. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wstałam z kanapy żeby odnieść talerz do zmywarki. Zerknęłam na zegarek i zamarłam. Była czternasta. Ostatnio często zarywam noce płacząc do poduszki. Nie wychodzi mi to na dobre gdyż na uczelni zazwyczaj wyglądam jak widmo. Teraz zresztą też przypominam jakiegoś zombie. Roztrzepane włosy, worki pod oczami, blada cera. Muszę coś ze sobą zrobić, przecież nie mogę się pokazać na premierze w takim stanie. Szybko udałam się pod prysznic, gdzie czekoladowym żelem zmyłam z siebie wszelkie oznaki zmęczenia. Owinięta białym, puszystym ręcznikiem stanęłam przed lustrem rozczesując mokre pasma splątanych włosów. Kiedy skończyłam, udałam się do sypialni gdzie z szuflady wyciągnęłam czysty komplet czarnej bielizny, który po chwili miałam na sobie. Tak ubrana wróciłam do łazienki żeby wysuszyć włosy. Jeszcze raz popatrzyłam na swoje odbicie w częściowo zaparowanej tafli lustra i skrzywiłam się. Wszystkie otaczające mnie dziewczyny są idealne. Perrie, Eleanor a nawet wredna Danielle. Jestem stanowczo zbyt niska i przydałoby mi się zrzucić kilka kilogramów. Muszę przejść na dietę. Zrezygnowana pokręciłam głową i zabrałam się za prostowanie długich, czarnych pasm. Rzadko nosiłam proste włosy. Najczęściej związywałam je w koka bądź koński ogon lub zostawiałam roztrzepane fale. Ale dziś musiałam wyglądać nienagannie. Kiedy skończyłam postanowiłam zrobić makijaż. Musi być delikatny ale efektowny. Nałożyłam na twarz bazę i podkład dokładnie zamalowując cienie pod oczami. Pociągnęłam rzęsy mascarą a na policzki nałożyłam trochę różu dodając mojej twarzy trochę kolorów. Całość wyglądała całkiem nieźle. Teraz czas na sukienkę. Muszę przyznać, że naprawdę mi się podobała. Elegancka i prosta. Sięgała mi przed kolana. Do niej miałam dobraną czarną marynarkę i kremowe niebotyczne
 szpilki, które były sprawką Perrie. Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu mając je na nogach. Kiedy już wszystko na siebie ubrałam, stanęłam przed lustrem podziwiając efekt końcowy. Wyglądałam ładnie. Nie byłam przesadnie wystrojona  ale według mnie mój strój był adekwatny do sytuacji. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do swojego odbicia i usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak bardzo pochłonięta byłam przygotowaniami, że przestałam kontrolować godzinę. Wrzuciłam do kremowej torebki telefon i klucze i poszłam otworzyć. Jak przypuszczałam był to Niall. Gdy mnie zobaczył szeroko otworzył oczy ze zdziwienia.
- Łał. Ivy, ślicznie wyglądasz – puścił mi oczko a ja poczułam, że się rumienię.
- Dziękuję, ty też niczego sobie.
- Chodźmy. Reszta czeka w samochodzie – zamknęłam drzwi i chwyciłam go pod ramię. Kiedy wyszliśmy z klatki zauważyłam długa czarną limuzynę. No tak. To jest One Direction. Muszą mieć oryginalne wejście. Blondyn otworzył mi drzwi i gestem zaprosił do środka.
 W samochodzie byli wszyscy oprócz Zayna i Perrie, którzy mieli się z nami spotkać na miejscu. Chłopcy wyglądali elegancko, każdy w czarnym garniturze, oprócz Liama, który miał na sobie szare ciemne spodnie i szarą marynarkę. Danielle i Eleanor
 miały cudowne sukienki. Mulatka postawiła na asymetryczną kremowo-czarną, natomiast El miała na sobie śliczną, krótką, wykonaną ze srebrnych cekinów. Do tego dobrała złote buty. Droga mijała bardzo szybko a ja odczuwałam coraz większy stres przed pokazaniem się publicznie. Nawet jako przyjaciółka zespołu. Els co chwila rzucała mi pokrzepiające uśmiechy i powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Kiedy dojechaliśmy nie wiadomo skąd obok auta pojawili się Zayn z moją kuzynką. Tworzyli fantastyczną parę. Pezz wyglądała jak księżniczka w krótkiej, fiołkowej sukience. Zi miał na sobie zwykły czarny garnitur, który tylko dodawał mu uroku. Unikałam jego spojrzenia jak ognia. Bałam się popatrzeć mu w oczy. Kiedy wysiadłam z samochodu, zdałam sobie sprawę, że przede mną najgorsza część dzisiejszego wieczoru. Przejście czerwonym dywanem. Niall zaproponował swoje ramię, które od razu chwyciłam. Wyczuł moje zdenerwowanie.
- Wszystko będzie dobrze. Nie przejmuj się – szepnął mi na ucho i ruszyliśmy przed siebie. Dziennikarze robili nam mnóstwo zdjęć. Wypytywali o mnie i o moją kuzynkę jednak chłopcy zbyli ich tylko krótkimi odpowiedziami. Ciężko mi było odnaleźć się w tym co się dzieje. Chłopcy są już przyzwyczajeni ale dla mnie to był szok. Odetchnęłam z ulgą kiedy znaleźliśmy się wewnątrz budynku, w którym miał się odbyć premierowy pokaz filmu. Zostaliśmy skierowani do ogromnej sali. Zajęłam miejsce obok Irlandczyka jednak na moje nieszczęście z drugiej strony usiadł Zayn. Przeklęłam w myślach. Przez cały film siedziałam jak na szpilkach starając się nie patrzeć w jego stronę. Gdy film zbliżał się ku końcowi chłopak nachylił się nade mną.
- Musimy dziś porozmawiać. To ważne – szepnął a ja kiwnęłam tylko głową będąc oszołomiona jego zapachem. Kiedy seans dobiegł końca wszyscy mieliśmy udać się na bankiet. Coś w rodzaju after party. Odczuwałam coraz większe zdenerwowanie spowodowane zbliżającą się rozmową. Wiedziałam, że konfrontacja z nim jest nieunikniona jednak cholernie się bałam. Na miejsce gdzie odbywał się bankiet jechaliśmy już wszyscy razem. W limuzynie cały czas czułam na sobie wzrok mulata ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Kiedy pocałował Pezz mocniej zacisnęłam dłoń na ramieniu Nialla, który cicho syknął.
- Musicie ze sobą w końcu porozmawiać. Tak dłużej być nie może – szepną mi na ucho a ja popatrzyłam na niego zdumiona.
- S-skąd wiesz? – wyjąkałam.
- Mam oczy Ivy. Waszą dwójkę ewidentnie do siebie ciągnie i jeśli interesuje Cię moja opinia to ja jestem za. Nigdy tak naprawdę nie lubiłem Perrie – powiedział a ja cicho zachichotałam – Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnicie a Zi w końcu będzie zachowywał się jak normalny człowiek i przestanie zamykać się na całe dnie w pokoju.
- Dziękuję – pocałowałam go w policzek i kątem oka zobaczyłam karcące spojrzenie mulata kierowane w naszą stronę. Obydwoje zaśmialiśmy się cicho czym wywołaliśmy zdezorientowanie ja jego twarzy. Kiedy dotarliśmy na miejsce okazało się, że zostaliśmy przydzieleni do dwóch okrągłych stolików. Przy jednym miałam siedzieć ja z Niallem oraz Louis i Eleanor a pozostali mieli zająć drugi stolik. Po jakimś czasie Lou i El ulotnili się na parkiet a ja siedziałam z blondynem sącząc drugą lampkę białego wina. Nagle poczułam wibrację mojego telefonu. Wyciągnęłam go z torebki i zobaczyłam nową wiadomość.
Po schodach na górę. Za trzecim filarem.
Rozejrzałam się po sali i nigdzie nie mogłam dojrzeć mulata. Postanowiłam udać się na wskazane miejsce. Kiwnęłam porozumiewawczo do mojego towarzysza, który zrozumiał o co mi chodzi i pokrzepiająco się uśmiechnął. Wstałam i powolnym krokiem skierowałam się na schody prowadzące na piętro, gdzie było coś w rodzaju balkonu. Odnalazłam trzeci filar, wzięłam głęboki wdech starając się opanować drżenie mojego ciała i powoli podeszłam na wyznaczone miejsce. Stał tam, nonszalancko opierając się o marmurowy filar tak aby nikt ze zgromadzonych na dole osób nie mógł go zobaczyć. Gdy pojawiłam się w zasięgu jego wzroku zawadiacko się uśmiechnął i chwycił moją rękę przyciągając mnie do siebie.
- Tęskniłem za Tobą Ivy – wyszeptał wprost do mojego ucha delikatnie muskając je ustami – Przepraszam za moje zachowanie. Nie chciałem żeby tak wyszło – kontynuował a ja czułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. Chłopak poszerzył swój uśmiech – Uwielbiam kiedy tak na mnie reagujesz. Ślicznie dziś wyglądasz. Nawet nie wiesz jak bardzo pragnąłem Cię wcześniej przytulić – zaczął ustami muskać moją szyję, którą odchyliłam do tyłu żeby dać mu lepszy dostęp.
- Zayn… - wszeptałam ledwo mogąc złapać oddech. Przerwał czynność a ja popatrzyłam mu w oczy. Nie wiadomo kiedy zaczęliśmy się do siebie zbliżać i nasze usta złączyły

się w delikatnym pocałunku. Mulat przejechał językiem po moich wargach a ja rozchyliłam je dając mu pozwolenie na pogłębienie pocałunku. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie. Nic nie mówiąc Zayn pociągnął mnie za rękę. Starając się nie zostać zauważonym przez nikogo udaliśmy się do tylnego wejścia żeby po chwili niepostrzeżenie opuścić budynek.


Heej pyszczki. <3
Ledwo, ale zdążyłam. Za minutę północ jednak jest jeszcze czwartek.^^
Usypiam na siedząco ale przecież obiecałam wam rozdział i oto jest! ;)
Za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne przepraszam. Nie miałam już siły sprawdzić.
Wiem, że liczyłyście na scenę +18 jednak jeszcze nie w tym rozdziale.;P Poczekajcie do następnego.
Jak zwykle proszę  o szczerą opinię na temat rozdziału.
Pozdrawiam - Ivy

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 7.

 Z góry przepraszam, zepsułam ten rozdział.



Kiedy dostrzegłam burzę karmelowych loków znikającą za futryną automatycznie odepchnęłam od siebie mulata. Zdziwiony spojrzał na mnie jednak ja pokręciłam tylko przecząco głową i nic nie mówiąc zeskoczyłam z blatu chcąc opuścić kuchnię. Gdy miałam odchodzić Zayn złapał mnie za rękę.
- Co się stało? Nie mów, że Ci się nie podobało. Widzę jak na Ciebie działam Ivy.
- Danielle. Ona to wszystko widziała Zi. A jeżeli powie coś Perrie? To nie powinno się wydarzyć. Mieliśmy być tylko przyjaciółmi.  Idziemy w złym kierunku. – powiedziałam.
- Masz rację. To nie powinno mieć miejsca ale Vi ja już dłużej tak nie mogę. Moje uczucia względem Ciebie już dawno wymknęły się poza granice przyjaźni. Jedyne czego pragnę to poczuć twoje usta swoich. Boże. Nie wiem dlaczego to mówię. Jestem pijany i bardziej odważny niż zawsze. Nie przejmuj się Danielle. Porozmawiam z nią. Tylko proszę zostań teraz ze mną.
- Ja… To jest nie fair wobec Perrie i Deana wiesz o tym. Jest późno. Powinnam wrócić do domu.
- Myślisz, że pozwolę Ci wracać teraz samej do domu? Nawet o tym nie myśl. Zostajesz na noc. Chodź zaprowadzę Cię do sypialni. Będziesz mogła się przespać a jutro osobiście Cię odwiozę – powiedział splatając nasze palce razem i ciągnąć mnie w stronę swojej sypialni znajdującej się na końcu długiego korytarza. Otworzył przede mną drzwi i już chciał odejść jednak nie pozwoliłam mu na to.
- Zostań ze mną. Nie chcę być sama. – oznajmiłam i nie czekając na odpowiedź wciągnęłam go do sypialni. Rzuciliśmy się na łóżko a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Wiedziałam, że to ostatni raz kiedy mogę pozwolić sobie na jakiegokolwiek rodzaju bliskość między nami. To co się dziś stało nie powinno mieć miejsca i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. I mimo iż wiem, że to było złe nie mogę powstrzymać uśmiechu wkradającego się na moje usta na myśl, że jemu się to podobało, że tego chciał. Mocniej wtuliłam się w jego pierś i odpłynęłam do krainy morfeusza. Kiedy rano się obudziłam w łóżku byłam sama. Rozejrzałam się po sypialni i na stoliku nocnym
 zobaczyłam zdjęcie jego i Perrie. Szeroko się uśmiechali, byli ze sobą szczęśliwi. Nie mogę niszczyć tego swoją osobą. Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Po tym co stało się wczoraj już zupełnie nie będę potrafiła spojrzeć brunetce w oczy. Nie zważając na to, że nadal mam na sobie jedynie miętowy sweterek zwlekłam swoje obolałe ciało z łóżka i postanowiłam udać się do kuchni gdzie z pewnością zastanę kogoś z domowników. Nie myliłam się. W pomieszczeniu byli Niall z Harrym. Robili śniadanie dla pozostałych. Właściwie to tylko loczek był zajęty przygotowywaniem posiłku, blondyn jedynie podjadał wszystko co było możliwe. Grzecznie się z nimi przywitałam i zaproponowałam swoją pomoc, która chętnie została przyjęta. Kiedy skończyliśmy  blondasek pobiegł zawołać resztę chłopaków i Pezz bo z tego co zdążyłam się dowiedzieć Danielle i Eleanor wróciły już do swoich domów. Kamień spadł mi z serca kiedy usłyszałam, że nie będę musiała znosić widoku Dani. Czułabym się w jej towarzystwie co najmniej niezręcznie. Kiedy do kuchni wszedł Zayn za rękę prowadząc moją kuzynkę mimowolnie spuściłam wzrok. Zazdrościłam mu tego, że mimo tego co mało miejsce wczoraj umiał zachowywać się normalnie. No cóż. Jest sławny musi umieć udawać. Zajęli miejsca przy stole znajdujące się dokładnie naprzeciwko mnie. Na moje szczęście obok mnie usiadł Niall więc nie musiałam znosić ich widoku tylko po raz kolejny oddałam się rozmowie z blondynem. Lubiłam go. Tak swobodnie mi się z nim rozmawiało i był naprawdę uroczy. Po wspólnie zjedzonym śniadaniu postanowiłam udać się do domu. Zebrałam z salonu pozostałe części swojej garderoby i ubrałam się. Kiedy zakomunikowałam, że wracam do domu liczyłam na to, że Zayn mnie odwiezie i będziemy mogli porozmawiać jednak Irlandczyk był szybszy i zaproponował mi podwózkę. Nie mogłam mu odmówić. Tak więc ubraliśmy się i po uprzednim pożegnaniu się z wszystkimi  opuściliśmy mieszkanie chłopaków. Kiedy powiedziałam mu dlaczego nie chcę jechać windą tylko uśmiechnął się i od razu skierował się w stronę schodów. Niall był bardzo zabawny. Podczas drogi cały czas wygłupiał się śpiewając różne piosenki, które puszczane były w radiu. Kiedy zatrzymaliśmy się na osiedlowym parkingu i już miałam się z nim żegnać zatrzymał mnie na chwilę.
- Ivy, mogę mieć do Ciebie prośbę? – zapytał trochę niepewnie.
- Jasne proś o co tylko zechcesz – zachęciłam go.
- No bo… Zespół jest zaproszony na premierę jakiegoś tam kryminału a po premierze wszyscy idziemy na after party. No i… No bo mamy zaproszenia z osobami towarzyszącymi… A ja jako jedyny nie mam partnerki. I pomyślałem sobie… Pomyślałem sobie, że może mogłabyś pójść ze mną? No wiesz tylko jako koleżanka.
- Łał. Zaskoczyłeś mnie tym.
- Jeśli nie chcesz iść zrozumiem, pójdę sam. Będę się trochę głupio czuł w towarzystwie samych par ale jakoś to przeboleję – uśmiechnął się – Wiesz. Liam zabiera Danielle, Louis idzie z Eleanor, Harry zaprosił jakąś modelkę Victorię a Zayn i Perrie w końcu zdecydowali się ujawnić swój związek – wytłumaczył lekko zawstydzony. Nie powiem, zabolała mnie wieść o ostatniej parze i to między innymi przyczyniło się do mojej decyzji.
- Pójdę z Tobą Niall – odpowiedziałam – Oczywiście tylko jako przyjaciółka – dodałam.
- Jesteś kochana Ivy. Dziękuję – ucieszył się.  – Ratujesz mi życie.
- To nic takiego. Um. Musze już lecieć. Do zobaczenia Niall. – rzuciłam i cmoknęłam go w policzek po czym opuściłam auto i skierowałam się w stronę mojego bloku. Kiedy dotarłam pod właściwe drzwi i szarpnęłam za klamkę okazało się, że są zamknięte. Zdziwiłam się gdyż liczyłam na to, że Dean będzie w domu. Przecież jest niedziela, a w niedzielę ma zajęcia tylko wieczorem. Znalazłam w torbie klucze i weszłam do środka. Mieszkanie było puste. Poszłam do naszej sypialni gdzie na łóżku znalazłam tylko pomięty skrawek papieru.
Ivy. Przepraszam za to, że tak wyszło. Coś między nami się zepsuło, nie jest tak jak dawniej. Nie chcę żebyś wmawiała sobie, że mnie kochasz kiedy doskonale zdaję sobie sprawę, że to nieprawda. Kochasz Zayna. Nie ukryjesz tego przed nikim. Muszę wyjechać. Tak. Wyjeżdżam. Nie mogę tak dłużej. Wracam do Bradford i proszę Cię nie jedź za mną. Kiedy wszystko sobie poukładasz daj mi znać. Zadzwoń czy coś.
                                                                                                                                             Przepraszam  
Dean.

Nie. To niemożliwe. On nie mógł mnie zostawić. To wszystko nie dzieje się naprawdę. Podeszłam do jego szafy i otworzyłam ją. Pusta. Zniknęły wszystkie jego ubrania. Bezsilna osunęłam się  na podłogę i zalałam łzami. Po raz kolejny ktoś ważny dla mnie znika z mojego życia. To moja wina. To wszystko przeze mnie. Nie potrafię nic oprócz ranienia bliskich mi osób. Jestem beznadziejna. Drżącymi dłońmi wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam tak dobrze znany mi numer. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Ivy coś się stało?
- Zayn… On mnie zostawił, rozumiesz? Wyjechał – załkałam.
- Dean? Vi, kochanie spokojnie. Już do Ciebie jadę. Nie ruszaj się stamtąd – powiedział i rozłączył się. Nie miałam zamiaru się stąd ruszać. Nie miałam nawet siły podnieść się z podłogi. To wszystko mnie przytłaczało. Nie kochałam Deana jako chłopaka, ale traktowałam go jak brata. Był drugą najważniejszą osobą w moim życiu zaraz po Zaynie. A teraz przez swoją głupotę go straciłam. Nie wiem ile czasu siedziałam na podłodze. Kiedy poczułam obejmujące mnie silne męskie ramiona z moich oczy wypłynął kolejny potok łez.  Mulat, który zjawił się obok mnie przyciągnął moje wątłe ciało do siebie a ja wtuliłam się w niego jak małpka i zaczęłam moczyć jego koszulkę łzami. Chłopak gładził mnie po włosach jednak nic nie mówił. Wiedział, że poczuję się lepiej jeśli przez łzy dam upust swoim emocjom. Rozumiał mnie bez słów. Kiedy opanowałam płacz i uspokoiłam się popatrzyłam prosto w jego czekoladowe oczy i wyszeptałam podziękowanie za to, że jest. Zayn tylko się uśmiechnął i pomógł mi wstać.
- Nie możesz wiecznie się zadręczać. Przebieraj się. Idziemy do kina.
- Zi nie sądzę żeby to był dobry pomysł.
- Więc zostaniemy tutaj. Skoczę po popcorn i lody i obejrzymy jakiś film. Jakieś szczególne wymogi co do smaku? – zapytał mnie z uśmiechem na ustach. Kochałam ten jego wieczny optymizm. Przy nim nie było miejsca na jakiekolwiek smutki. Od razu zapomniałam o dręczącym mnie problemie.
- Czekoladowe. Chcę czekoladowe.
- Przecież ty nigdy ich nie lubiłaś – zdziwił się.
- Ale teraz mam ochotę właśnie na czekoladowe – powiedziałam stanowczo. Zayn pokręcił głową nie przestając się uśmiechać i wyszedł do sklepu. Ja w tym czasie przebrałam się w moją ulubioną, za duża bluzę z myszką micky
włosy związałam w luźnego koka. Zmyłam całkiem rozmazany makijaż a kiedy skończyłam wrócił Zi z lodami i popcornem. Mój towarzysz skorzystał z mikrofali żeby przygotować popcorn i z kubeczkami lodów zasiedliśmy przed telewizorem. Oboje jednogłośnie zdecydowaliśmy, że najlepszym wyborem jeśli chodzi o film będzie komedia. Włączyliśmy więc Kac Vegas. Ułożyłam się wygodnie plecami opierając się o tors mulata i zaczęłam pałaszować czekoladowy przysmak. Z zaciekawieniem oglądałam film, który najwyraźniej nudził mojego towarzysza gdyż po chwil jego dłonie zaczęły bawić się moimi włosami. Po chwili nie wytrzymałam.
- Możesz przestać Zi? To mnie dekoncentruje.
- To przestań oglądać. Nudzę się.
- A co chciałbyś robić ? – zapytałam a mulat spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami i przysunął się bliżej mnie i obejmując mnie od tyłu ramionami zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi – Naprawdę za tydzień na premierze ujawnisz swój związek z Pezz? – wypaliłam nagle niewiele myśląc.
- Eee. Skąd o tym wiesz? – zmieszał się.
- Nieważne. Odpowiedz mi.
- Eee tak… Perrie nalegała. Twierdziła, że fani w końcu muszą się o nas dowiedzieć. Byłem temu przeciwny ale cóż…
- Więc życzę szczęścia – rzuciłam kąśliwie i wstałam z kanapy.
- Dlaczego to robisz?! – krzyknął – Zawsze rujnujesz wszystkie momenty między nami! Najpierw się do siebie zbliżamy a potem budujesz wokół siebie niewidzialny mur! Zastanów się czego naprawdę chcesz!
- Wiesz czego chcę? Chcę Ciebie! Zawsze kiedy daję się ponieść chwili i pozwalam nam na choćby najmniejsze zbliżenie, pragnę więcej. A to jest złe. Jesteś z moją kuzynką a ja nie chcę być tą trzecią! Nie chcę niszczyć przyjaźni między nami! – wyrzuciłam z siebie.
- Świetnie – rzucił i wyszedł trzaskając drzwiami a ja kolejny raz dzisiejszego dnia zalałam się łzami.







Witajcie pyszczki ! <3
Wywiązałam się z umowy miał być w sobotę i jest.;) Taak wiem nudny jak flaki z olejem ale obiecuję, że następny będzie lepszy. Postaram się dodać go już w czwartek ale nic nie obiecuję. A teraz możecie mnie skrytykować w komentarzach za to, że zjebałam ten rozdział.
Uprzedzę jakiekolwiek pytania i dodam, że między Ivy a Niallerkiem poza przyjaźnią nic nie będzie. A następny rozdział będzie jednym z tych przełomowych w tej historii ;)
W razie jakichkolwiek pytań znajdziecie mnie na twitterze: @farfromperfeect
Pozdrawiam - Ivy <3

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 6.


Od wypadu z Zaynem do centrum handlowego minęły dwa dni. Dwa dni podczas, których mój kontakt z Deanem ograniczał się jedynie do powiedzenia sobie „dzień dobry” rano i „dobranoc” kiedy kładliśmy się spać. Nie wiem co się z nami stało. Jesteśmy dla siebie tacy oziębli, obojętni. Jakby całe uczucie, wszystko co nas łączyło nagle wyparowało. Jest sobota, mój chłopak jest na uczelni a ja leżąc samotnie w łóżku kwestionuję swoją miłość do niego. Czy ja go kocham? Zaczynam w to wątpić. Uczucia jakimi darzę Deana są zupełnie inne niż te do mulata. Zastanawiam się, czy ja po prostu nie wmawiałam sobie, że się w nim zakochałam, żeby zapełnić w sercu pustkę po stracie ukochanej osoby. Czy nie mówiąc mu co czuję do Zayna oszukuję go? Wiele razy chciałam mu wyznać jakimi uczuciami darzę mulata ale za każdym razem po prostu się bałam. Nie wiem dlaczego to ukrywam. Może po prostu nie chcę zranić jednej z osób, na których mi zależy? Doskonale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie Dean nie byłoby mnie tutaj. Zagubiłam się w swoich uczuciach ale jedno wiem na pewno. Kocham Zayna. Kocham go cholernie mocno i nie mam najmniejszego pojęcia co zrobić z tym uczuciem. To jest chore. Jestem w związku. Powinnam być szczęśliwa i planować przyszłość z Deanem a nie rozpamiętywać to co było kiedyś, jednak nie potrafię wyrzucić Zayna ze swoich myśli. Czy rozstanę się teraz z moim chłopakiem? Oczywiście, że nie. To dzięki niemu wciąż chodzę po tym świecie i nie targnęłam się na swoje życie, gdy osoba, którą kochałam bezgranicznie opuściła Bradford. Pomagał mi pozbierać się po tym wszystkim, był dla mnie oparciem. Ciężko mi było zaufać komukolwiek a to właśnie przed nim się otworzyłam, dopuściłam go do swojego serca, pozwoliłam się sobą zaopiekować. Kiedy powiedział, że się we mnie zakochał postanowiliśmy spróbować. Nie było nam łatwo jednak po czasie odwzajemniłam jego uczucie, a przynajmniej do tej pory myślałam, że tak było. Kiedy mnie całował, dotykał nie oponowałam. Sprawiało mi to przyjemność. Pozwalałam mu na to, bo potrzebowałam bliskości. Chciałam aby na jego miejscu znalazł się Zi, jednak wiedziałam, że nie ma żadnych szans aby to się stało. Nigdy tak naprawdę nie przestałam go kochać. Ja tylko zepchnęłam uczucie do niego na dalszy plan w moim sercu stawiając Deana na pierwszym miejscu. Swoje uczucia względem mulata zrozumiałam mając czternaście lat. Przez dwa długie lata aż do jego wyjazdu kryłam się z tym. Z bólem serca patrzyłam na kolejne dziewczyny, z którymi się spotykał. Kiedy mi je przedstawiał na twarz przywdziewałam sztuczną maskę radości. Udawałam, że cieszę się z jego podbojów miłosnych jednak tak naprawdę z każdą kolejną poznawaną dziewczyną w serce wbijał mi się kolejny cierń. Tak bardzo pragnęłam znaleźć się na miejscu którejkolwiek z nich. Choć przez chwilę być kochaną przez niego. Nie powiedziałam mu o swoich uczuciach gdyż najzwyczajniej w świecie bałam się odrzucenia. Wiem, że gdybym to zrobiła było by mi prawdopodobnie dużo łatwiej. Lepiej zniosłabym rozstanie z myślą, że byłam mu obojętna. Po jego wyjeździe stałam się zupełnie inną osobą. Nie było już tej wiecznie uśmiechniętej, entuzjastycznie podchodzącej do życia Ivy. Zamykałam się na całe w pokoju, prawie nic nie jadłam, miałam myśli samobójcze. Potem pojawił się Dean i wszystko się zmieniło. Przy nim znów zaczęłam się uśmiechać. Daleko mi było do stania się taką jaka byłam kiedyś jednak on sprawił, że powróciła chociaż namiastka dawnej mnie. Wyplątałam się z pościeli i postawiłam bose stopy na zimnych panelach. Było po trzynastej jednak nawet nie zwróciłam na to uwagi. Udałam się do łazienki, gdzie zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Kiedy gorące strumienie wody spływały po moim nagim ciele całkowicie się odprężyłam a z mojej głowy wyparowały wszelkie trapiące mnie myśli.  Dokładnie umyłam włosy moim ulubionym brzoskwiniowym szamponem i wtarłam w nie odżywkę. Wyszłam z kabiny po czym jednym ręcznikiem owinęłam swoje ciało a kolejnym włosy tworząc na głowie tzw. turban. Skierowałam się do sypialni skąd wzięłam czysty komplet błękitnej koronkowej bielizny i wróciłam do łazienki żeby go na siebie założyć. Stanęłam przed lustrem i zdjęłam biały puchaty ręcznik z głowy. Zaczęłam rozczesywać włosy zastanawiając się jak je ułożyć. W końcu zdecydowałam się na fale. Wyjęłam suszarkę i podłączywszy ją do prądu skierowałam ciepły strumień powietrza na ciemne pasma moich włosów. Zostawiłam je lekko wilgotne i użyłam pianki aby wystylizować je na fale. Kiedy skończyłam postanowiłam wybrać ubrania. Otworzyłam szafę, która dwa dni temu przeszła metamorfozę i zaczęłam się zastanawiać co na siebie założyć. Na dworze jest już bardzo chłodno i strasznie deszczowo gdyż jest koniec października.  Mój wybór padł na miętowy dłuższy sweter i krótkie jeansowe szorty. Do tego dobrałam cienkie czarne rajstopy i zakolanówki.
 Pociągnęłam tylko rzęsy tuszem a usta błyszczykiem i uznałam, że mogę wyjść. Chwyciłam tylko czarną torbę-worek, do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy oraz zarzuciłam na siebie czarną kurtkę i opuściłam mieszkanie. Nie za bardzo wiedziałam dokąd mam się udać, gdyż nie mieszkam długo w Londynie. Po chwili zastanowienia postanowiłam iść na spacer do parku. Po drodze kupiłam kawę, którą teraz powoli piłam spacerując parkowymi alejami. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu sygnalizujący nową wiadomość. Zaczęłam przetrząsać torebkę w poszukiwaniu małego, białego urządzenia. Kiedy je znalazłam z moich ust wyrwał się jęk niezadowolenia. Nadawcą wiadomości była Perrie, której aktualnie z wiadomych powodów starałam się unikać.
                              
Za pół godziny widzę Cię w apartamencie chłopaków. Robimy wieczorek filmowy.  Zayn będzie czekał przed budynkiem. Nie przyjmuję odmowy.
Perrie <3


Cudownie. Jeszcze tego teraz potrzebowałam. Zrezygnowana złapałam taksówkę i podałam kierowcy odpowiedni adres. Znałam go, bo każdy znał adres chłopaków z One Direction. Podczas jazdy modliłam się aby nie było z nimi Danielle. Nie polubiłyśmy się przy pierwszym spotkaniu a ja mam wrażenie, że dziewczyna wie o mnie więcej niż by się zdawało. Kiedy dojechaliśmy zapłaciłam i podziękowałam kierowcy po czym opuściłam pojazd. Zobaczyłam Zayna stojącego przed wysokim budynkiem. Palił papierosa
 i wyglądał tak seksownie, że miałam ochotę rzucić się na niego i wpić w te cudownie malinowe usta. Opanuj się Ivy! Nie możesz myśleć w ten sposób! Zganiłam się w myślach i podeszłam do chłopaka.
- Cześć Vi. Świetnie wyglądasz  – powiedział całując mnie w policzek na powitanie. Poczułam, że oblewam się rumieńcem.
- Dziękuję  – uśmiechnęłam się a chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę budynku. Weszliśmy do środka i Zi skierował się w stronę windy. Zamarłam w pół kroku.
- Chyba nie myślisz, że ja tam wejdę. Doskonale wiesz, że mam klaustrofobię.
- Przecież nie będziemy szli na jedenaste piętro schodami.
- Ależ owszem, ja będę. Jeżeli chcesz możesz pojechać windą  – oznajmiłam i skierowałam swoje kroki w stronę schodów. Po chwili poczułam dłoń mulata na ramieniu.
- To jak? Kto pierwszy na górze? – zapytał a ja bez słowa zaczęłam przeskakiwać po dwa stopnie pnąc się coraz wyżej. Kiedy znajdowałam się gdzieś około ósmego piętra zauważyłam, że mojego towarzysza za mną nie ma. Zatrzymałam się a on dołączył do mnie po chwili zdyszany. Wybuchłam głośnym śmiechem a on spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Nie nadaję się do biegania po schodach. Następnym razem siłą wpakuję Cię do windy  – powiedział a kiedy nie przestawałam się śmiać zaczął mnie łaskotać. Piszczałam i prosiłam żeby przestał ale nie reagował. Uderzałam moimi małymi piąstkami w jego umięśniony tors, jednak to nic nie dawało. Kiedy przestał obrażona odwróciłam się i zaczęłam pokonywać kolejne stopnie. Zatrzymał mnie chwytając moją dłoń i pocałował w policzek na przeprosiny. Razem wspinaliśmy się po schodach pokonując kolejne pietra. Kiedy dotarliśmy pod właściwe drzwi Zayn otworzył je przede mną i wpuścił do środka. Udaliśmy się do salonu gdzie obecni już byli wszyscy. Na moje nieszczęście była również Danielle. Grzecznie przywitałam się z wszystkimi po czym zajęłam na kanapie miejsce jak najdalej od dziewczyny z lokami. Po chwili Harry, który siedział obok mnie bez słowa podniósł się z kanapy i skierował w stronę kuchni a jego miejsce zajął Zayn. Nie minęło pięć minut a loczek wrócił niosąc ze sobą procentowy asortyment czyli dwie butelki Jacka Danielsa.
 Nalał bursztynowej cieczy do szklanek stojących na stole i wręczył każdemu po jednej. No tak. W przypadku chłopaków zabawa bez alkoholu to nie zabawa. Przez chwilę obracałam szklankę w dłoniach uważnie przyglądając się zawartości po czym upiłam łyk płynu. Poczułam palenie w gardle, które po chwili stało się bardzo przyjemne. Perrie włączyła jakiś film, na który nikt zbytnio nie zwracał uwagi i usadowiła się na kolanach Zayna. Odwróciłam się w stronę farbowanego blondyna zajmującego miejsce z mojej drugiej strony gdyż sprawiało mi ból patrzenie na wymieniającą czułości parę. Nie wiem nawet ile czasu minęło odkąd pojawiłam się u chłopców a szklanki Jacka Danielsa, które wypiłam już dawno przestałam liczyć. Z Niallem rozmawiało mi się naprawdę swobodnie. Może za sprawą alkoholu, który krążył w moich żyłach. Nagle Harry, który prawdę mówiąc ledwo trzymał się na nogach zaproponował grę w butelkę. Przystaliśmy na jego pomysł i przenieśliśmy się na dywan tworząc okrąg.
- Zasady są proste. Odpowiadasz na pytanie lub wykonujesz zadanie jeśli nie chcesz – zdejmujesz część garderoby – oznajmił loczek i wręczył butelkę mojej kuzynce, która miała zacząć. Zakręciła i wylosowała Louisa.
- Pocałuj Harrego. Namiętnie. – rozkazała blondynka. Byłam pewna, że szatyn pozbędzie się jakiejś części swojej garderoby. Jakież było moje zdziwienie kiedy podszedł do Harrego i z pasją wpił się w jego usta. Kiedy się od siebie oderwali wszyscy bili brawo a Lou jak gdyby nigdy nic wrócił na swoje miejsce obok Eleanor i zakręcił butelką. Wypadło na Danielle.
- Robiliście to kiedyś z Liamem w miejscu publicznym? – zapytał szatyn
- Nie odpowiem na to pytanie  – stwierdziła i pozbyła się swojej koszulki. Wzięła butelkę w dłonie i zakręciła. Błagam tylko nie ja. Tylko nie ja. Kurwa.
- Ivy, pocałuj Zayna – powiedziała. Nie no błagam. Dlaczego wylosowała właśnie mnie? Tak bardzo chciałam to zrobić jednak nie mogłam. Wstałam i pozbyłam się swoich szortów zostając jedynie w rajstopach, zakolanówkach i przydługiej koszulce. Zabawa trwała dalej a procenty, które wciąż w siebie wlewaliśmy czyniły nas bardziej odważnymi. Po jakimś czasie zostałam jedynie w bieliźnie i koszulce. Na szczęście Loczek z Niallem oznajmili, że mają dość i udali się do swoich sypialni a chwilę po nich chichocząc i szepcąc coś do siebie odeszli również Louis i Eleanor. W salonie zostałam jedynie ja w towarzystwie Zayna, Liama oraz Danielle nie licząc mojej kuzynki,  która zasnęła jakiś czas temu. Nie chcąc przebywać w towarzystwie dziewczyny udałam się do kuchni na papierosa. Tak paliłam od jakiegoś czasu. Usiadłam na blacie i odpaliłam papierosa. Zaciągnęłam się dymem po czym wypuściłam go z ust tworząc wokół siebie obłoczek dymu. Usłyszałam chrząknięcie i zorientowałam się, że obok mnie stoi Zayn.
- Palisz? Coraz bardziej mnie zadziwiasz Ivy – powiedział podchodząc bliżej mnie. Wyjął papierosa z moich ust i zgasił go. Stał tak blisko mnie, że prawie słyszałam rytm jego serca. Położył dłonie na moich biodrach
 a kiedy nie usłyszał żadnych słów sprzeciwu przesuną je na moje nagie uda. Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu. W tamtym momencie nie zastanawiałam się nad tym co robimy. Liczyło się tylko to że jesteśmy blisko siebie. Poczułam jego oddech na swojej szyi, którą delikatnie musnął ustami. Jakby wiedziona jakimś złym przeczuciem uchyliłam na chwilę przymknięte powieki i zobaczyłam burzę loków znikającą za futryną. Nagle dotarło do mnie co właśnie się stało. Danielle widziała dużo. Zbyt dużo.





Witajcie.
Przepraszam za to opóźnienie, które spowodowane było moją głupotą i nie zapisaniem rozdziału. To co stworzyłam teraz nie jest tak dobre jak pierwsza wersja jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie. Jest to chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Mam nadzieję, że spodoba się wam i zostawicie po sobie szczerą opinię. Każdy komentarz na prawdę dużo dla mnie znaczy. Nawet napisanie słów krytyki, ponieważ daje to dużo do myślenia. Za wszelkie błędy i powtórzenia przepraszam.:* Nie miałam zbyt dużo czasu żeby sprawdzić. Jestem wykończona i marzę jedynie o tym, żeby móc w końcu zamknąć tego laptopa po prawie dwunastogodzinnym pisaniu. Swoją drogą nigdy nie pisałam tak długo.Rozdział w całości powstał przy piosence Taylor Swift - Safe and Sound i myślę, że powoli zaczynam mieć dość tego utworu mimo że jest boski. A teraz pytanie do was: macie może twittera? Jeżeli tak podaję swojego: @FarFromPerfeect ;)
Pozdrawiam - Ivy. <3

Informacja.

Rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro w południe albo dzisiaj w nocy. Przepraszam, że tak późno ale miałam napisany rozdział na ponad 1700 słów i nie zapisałam go a mój laptop jakimś cudem sam się wyłączył. Pisałam ten rozdział 6 godzin i tak cholernie mi się podobał! ;( Jeszcze raz wszystkich przepraszam i zabieram się za powtórne pisanie. Zdaję sobie sprawę, że to już nie będzie to samo ale cóż...

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 5.

Obudziłam się i pogładziłam ręką miejsce obok mnie. Puste. Już powoli zaczynam się do tego przyzwyczajać. Deana nigdy przy mnie nie ma. W tygodniu pracuje, w weekendy jest na uczelni. Czy tak miało wyglądać nasze nowe życie? Tego oczekiwałam? Oczywiście, że nie. Miało być jak w bajce. Mieliśmy ze sobą zamieszkać, spędzać mnóstwo czasu razem, cieszyć się swoja obecnością. A jak jest teraz? Widzimy się tylko wieczorami, okazyjnie rano gdy wcześniej wstanę. Nie o to chodziło. A ja? Moje dni wyglądają monotonnie. Codziennie wstaję rano, w samotności jem śniadanie, wychodzę na uczelnię, wracam, spędzam trochę czasu z Deanem i obydwoje idziemy spać. Dobrze, że spotkałam Perrie i poznałam jej przyjaciół. Może dzięki nim jakoś się rozerwę. Wstałam z łóżka i zerknęłam na telefon. Dwa nieodebranie połączenia i jedna nowa wiadomość. Od Zayna. Wpadnie do mnie o trzynastej. Zerkam na zegarek i doznaję szoku. Jest po dwunastej. Jak mogłam spać tak długo? Przecież on zaraz tu będzie a ja jestem zupełnie nieogarnięta! Pędem wpadam do łazienki gdzie w pośpiechu myję twarz, zęby i robię delikatny makijaż. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Cholera. W moim aktualnym stroju czyli szarej bokserce i króciutkich białych szortach odsłaniających moje nogi idę otworzyć. Za drzwiami oczywiście stał Zayn, którego mina była bezcenna.Wyglądał jakby zobaczył ufo.
- Cześć. Co tak stoisz jakbyś mnie pierwszy raz na oczy widział? - spytałam zadziornie sama się sobie dziwiąc skąd u mnie takie zachowanie.
- Ja yyy. Cześć Vi. Mogę wejść?
- Jasne. Przepraszam za mój strój ale dopiero co się obudziłam. Zjesz ze mną śniadanie? - Nagle wpadł mi do głowy genialny pomysł. Potrzebuję metamorfozy. Muszę skończyć z byciem grzeczną, ułożona dziewczynką. Jestem jeszcze młoda a to jest jedyny czas żeby zaszaleć. Muszę zmienić swój wygląd a Zayn mi w tym pomoże.
- Poczekaj chwilę. Mam pomysł! Daj mi chwilę tylko się ubiorę i wychodzimy. Później zjemy coś na mieście. - rzuciłam ochoczo i udałam się w stronę sypialni żeby się ubrać. Narzuciłam na siebie jeden z tych nudnych swetrów, których pełno w mojej szafie i ciemne jeansy.
Wzięłam brązową torbę, do której wrzuciłam portfel, klucze i komórkę i pociągnęłam zszokowanego chłopaka do wyjścia. Tak wiem moje zachowanie może wydawać się nieco dziwne. Jeszcze wczoraj nie chciałam go do siebie dopuścić a dziś znów traktuję go jak najlepszego przyjaciela. Czemu zawdzięczam tą nagłą przemianę? Odpowiedź jest prosta. Tęskniłam za tym. A poza tym, Zayn od zawsze był typem dobrze ubranego chłopaka, który ma wyczucie stylu więc nie ulegało wątpliwościom, że mi pomoże.
- Vi dokąd mnie zabierasz? - zapytał kiedy w końcu odzyskał głos.
- Do centrum handlowego. Musisz mi w czymś pomóc.
- A możesz wyrażać się troszkę jaśniej?
- Mam dość swojego wizerunku. Mam zamiar zafundować sobie małą metamorfozę a ty mi w tym pomożesz. - powiedziałam a twarz chłopaka rozjaśnił szeroki uśmiech. Boże jak on słodko teraz wygląda. Stop. Nie możesz pozwalać sobie na takie myślenie!
- Ale jedziemy moim autem! - pociągnął mnie za rękę w stronę swojego samochodu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera a po chwili sam siedział za kierownicą. Chyba napalił się na te zakupy bardziej ode mnie. Nie zostawiłam żadnej kartki Deanowi ale powinniśmy wrócić przed nim. Mam taka nadzieję. Zayn to okropny kierowca. Dla niego chyba nie istnieją żadne ograniczenia prędkości. Teraz kiedy stoimy w korku mogę w końcu odetchnąć i opanować drżenie rąk.
- Nigdzie więcej z Tobą nie jadę! Czemu wcześniej nie zauważyłam jak okropnie prowadzisz?! - wydarłam się na niego a ten wybuchł śmiechem.
- Może dlatego, że byłaś zajęta wpajaniem mi jak to mnie nienawidzisz? - zapytał miedzy kolejnymi salwami śmiechu.
- Zi przepraszam za tamto. Na prawdę za Tobą tęskniłam.
- Ja za Tobą też Ivy. Ja za Tobą też. A teraz chodź. Czas na zakupy! - rzucił a ja dopiero teraz zorientowałam się, że stoimy już pod centrum handlowym. Zayn podał mi ciemne okulary i poinformował, że lepiej będzie jeśli je założę. Nie protestowałam. Wiedziałam jak złośliwi potrafią być paparazzi. Swoją droga zastanawiam się jakim cudem nie wywęszyli jeszcze jego związki z Perrie. Koniecznie muszę go o to zapytać jednak to później. Nawet nie wiedziałam od czego mam zacząć dzisiejsze zakupy ale mój towarzysz najwyraźniej miał plan bo pewnie pociągnął mnie za rękę do jednego sklepu z odzieżą. Lawirując między wieszakami wybierał dla mnie ubrania, które muszę przyznać bardzo mi się podobały. Seksowne i kobiece jak i luźne, w których będę czuła się swobodnie ale nadal wyglądała zabójczo. Ze stertą wieszaków udaliśmy się do przymierzalni. To jedna z czynności, której nienawidzę w zakupach. Przymierzanie ubrań. Zakładałam każdy z zestawów po czym odsuwałam zasłonę prezentując się chłopakowi siedzącemu na skórzanej kanapie. Krzywił się gdy coś mu się nie podobało i zasypywał mnóstwem komplementów gdy coś przypadło mu do gustu. Zdejmowałam właśnie ostatnią z wybranych rzeczy  - czarną obcisłą sukienkę. Obydwoje stwierdziliśmy, że wyglądam w niej trochę jak panienka lekkich obyczajów chociaż mogę się założyć że  Zaynowi się to podobało. Zsunęłam z siebie czarny materiał i stałam przed lustrem w samej różowej koronkowej bieliźnie gdy do przymierzalni wparował mulat ze śliczną kremową sukienką w dłoniach. Odruchowo zasłoniłam ciało rękoma.
- Zi! Wynocha stąd! - krzyknęłam czując rumieńce na policzkach.
- Ivy mało razy widziałem Cię w samej bieliźnie? Nie przesadzaj.
- Tak ale wtedy miałam szesnaście lat! No już! Wypad stąd! - próbowałam go wyrzucić jednak nie dałam rady.
- Nie marudź tylko włóż to. Swoją drogą fajny tatuaż. - uśmiechnął się zadziornie a ja poczułam, że robi mi się gorąco. On nie powinien tak na mnie działać. Wzięłam od niego ubranie i zaczęłam na siebie zakładać wciąż czując zażenowanie z powodu jego obecności. Próbowałam zapiąć zamek z tyłu jednak nie mogłam sobie z tym poradzić. Poczułam zimne, delikatne dłonie chłopaka na moich plecach a po moim ciele przeszedł dreszcz. Zayn zapiął zamek do końca a ja spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam cudownie. Obróciłam się w stronę mulata, który stał tak niebezpiecznie blisko mnie, że czułam jego słodki oddech na sobie. Momentalnie bicie mojego serca przyspieszyło. Tak bardzo pragnęłam teraz poczuć jego usta na swoich. Na szczęście w porę się opamiętałam i ponownie odwróciłam w stronę lusterka.
- Nie chcę jej. Zayn proszę Cię wyjdź. Przebiorę się, zapłacę za zakupy i pójdziemy coś zjeść, dobrze?
- Jasne, nie ma sprawy. - odpowiedział i wyszedł. Oparłam się plecami o lustro próbując przywrócić mój przyspieszony oddech do normalności. Nie powinnam dopuszczać do takich sytuacji. Szybko pozbyłam się sukienki i założyłam swoje ubrania. Poszliśmy z mulatem do kasy i po chwili obładowani torbami zmierzaliśmy do restauracji. Żadne z nas się nie odzywało. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy nasze ulubione naleśniki z serem i czekoladą. Podczas posiłku narzuciliśmy luźny temat o jego karierze. To był właściwy moment na pytanie o Perrie.
- Dlaczego świat jeszcze nie wie o twoim związku z moją kuzynką? - zapytałam.
- Nie chciałem zakłócać naszego życia prywatnego. Te sępy zniszczyłyby nasz związek. Skończyłaś już? Idziemy jeszcze do fryzjera Vi. - zgrabnie zmienił temat Zi. Po krótkiej kłótni kto płaci za posiłek udaliśmy się do salonu fryzjerskiego. Postanowiłam rozjaśnić końcówki włosów. Kiedy siedziałam na fotelu mój  towarzysz zniknął. Wrócił po godzinie kiedy praca nad moją fryzurą była zakończona z dziwnym uśmieszkiem na ustach.
- Wyglądasz idealnie! - skwitował moją nową fryzurę.
- Dziękuję. - poczułam, że na moich policzkach po raz kolejny dziś kwitną rumieńce. - Możemy już wracać? Na prawdę jestem zmęczona. Zresztą jest późno. Dean pewnie już wrócił i martwi się o mnie.
- Jasne. Chodźmy. - uśmiechnął się i ruszyliśmy do samochodu. Droga minęła nam bardzo szybko, Nawet nie zorientowałam się kiedy byliśmy na miejscu.
- Cieszę się, że jednak zmieniłaś co do mnie zdanie. Fajnie jest mieć Cię znowu jako przyjaciółkę.
- Ja też się cieszę Zi, Brakowało mi tego. Do zobaczenia - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Obładowana zakupami ruszyłam w stronę naszego bloku. Stanęłam przed drzwiami mieszkania i pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte czyli Dean był już w domu. Cholera.
- Mogłabyś mi łaskawie wyjaśnić gdzie byłaś przez cały dzień, nie dając znaku życia?! - podniósł głos.
- Na zakupach z Zaynem. - odpowiedziałam spokojnie.
- I nie raczyłaś mi o tym wspomnieć?
- Jestem dorosła nie widzę potrzeby w informowaniu Cię o wszystkich moich planach. A teraz wybacz jestem zmęczona. Pójdę się położyć. - skończyłam dyskusję wymijając zdenerwowanego chłopaka i zamykając się w sypialni. Niepotrzebnie tak oschle go potraktowałam. Co się ostatnio ze mną dzieje? Sama tego nie rozumiem. Odkąd wrócił Zayn stałam się zimna dla Deana. Poczułam wibracje w torebce. Nowa wiadomość.
"Było na prawdę fajnie. Swietnie się bawiłem. Liczę na powtórkę. ;) xx"


Uśmiechnęłam się do siebie. Tak ja też liczę na powtórkę. Mam nadzieję, że szybko powtórzymy ten wypad.









Witajcie.
Przybyywam z piątym rozdziałem.xd Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Dziękuję za wszystkie komentarze! Jesteście wspaniali! ;*
Mam nadzieję, że podobały wam się moje wypociny. Liczę na szczere opinie. ;)
Pozdrawiam - Ivy.

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 4.

Impreza w klubie trwała trochę ponad godzinę a prawie całe moje towarzystwo było w zaawansowanym stadium upojenia alkoholowego. Nie piłam tylko ja, Liam i Zayn, który podobno brał antybiotyki. Najbardziej ze wszystkich wstawiony był chyba Harry, który właśnie wykonywał przed nami pokaz tańca erotycznego z balkonowym filarem wywołując u wszystkich salwy dzikiego, niepohamowanego śmiechu. Ja siedziałam przy stoliku słomką bawiąc się zawartością szklanki, w której znajdowała się jakaś pomarańczowa substancja, którą dostałam od Perrie. Co chwila zerkałam w telefon z nadzieją na wiadomość od Deana. Zauważyłam mulata zmierzającego w moją stronę i odruchowo rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu jakiegokolwiek ratunku jednak było już za późno. Chłopak usiadł obok mnie a kiedy próbowałam nie zwracać na niego uwagi chwycił mój podbródek i zmusił do popatrzenia w jego stronę.
- Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego udajesz, że się nie znamy?
- Tak jest lepiej Zayn. Dla nas oboje. Zresztą to była twoja decyzja. Podjąłeś ją trzy lata temu.

- Ivy, zrozum do cholery jasnej, że ja nie chciałem tego tak zostawiać! To nie była moja decyzja. - powiedział podniesionym głosem.
- Taka jest cena sławy Malik - ucięłam dyskusję wstając od stolika i kierując się w stronę damskich toalet. Zamknęłam się w jednej z kabin i pozwoliłam kilku łzom spłynąć po moich policzkach. Dlaczego taka jestem? Nie dopuszczam go do siebie chociaż tak bardzo chcę. Trzymam dystans raniąc przy tym siebie i jego. Mimo, że to boli gdzieś w głębi coś podpowiada mi, że to jest właściwa decyzja. Nie chcę Nie mogę pozwolić sobie na jakiekolwiek uczucia wobec mulata. Otarłam łzy, poprawiłam sukienkę i wyszłam z kabiny. Stanęłam przed lustrem, poprawiłam makijaż i opuściłam toaletę. Udałam się do naszego stolika gdzie tym razem siedzieli wszyscy, włączając w to całujących się Zayna i Perrie. Zabolało. Wiem, że nie powinno, ale mimo że bardzo się staram nie mam kontroli nad swoimi uczuciami.
- Ja chyba wrócę do domu. Trochę źle się czuję - oznajmiłam.
- Może nie jesteś przyzwyczajona do takiego trybu życia. Poproś Zayna niech Cię odwiezie. - rzuciła kąśliwie Danielle. Coś mi się w niej nie podoba. Myślę, że raczej nie zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami.
- Nie, nie trzeba. Wrócę taksówką. - uśmiechnęłam się do niej sztucznie.
- Ivy daj spokój. Dan ma rację. Zawiozę Cię. - ochoczo powiedział Zayn i po chwili zmierzaliśmy ku wyjściu. No pięknie. Właśnie tego chciałam uniknąć. Sytuacji sam na sam z Malikiem. Podążałam za nim w stronę jego samochodu nie odzywając się ani słowem. Chłopak jak na gentlemana przystało otworzył mi drzwi od strony pasażera. Zajęłam miejsce i odwróciłam głowę w stronę szyby. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Chciałam potraktować go jak powietrze i prawie mi się to udało. No właśnie. Prawie.
- Ivy. Proszę popatrz na mnie. - powiedział kiedy zatrzymaliśmy się na osiedlowym parkingu. Odwróciłam głowę w jego stronę i od razu tego pożałowałam. Zatraciłam się w tych czekoladowych tęczówkach.
- Vi, przepraszam. Błagam wybacz mi. Nie ignoruj mnie. - wyszeptał.
- Zayn czego oczekujesz po tym, że Ci wybaczę? Tego, że będzie jak dawniej? Nie licz na to. Nie potrafię już Ci zaufać. Uwierz chcę, chcę ale nie potrafię. Lepiej będzie jakbyśmy udawali, że się nie znamy. Lepiej dla nas oboje.
- - Ivy proszę zacznijmy od nowa. Jakbyśmy dopiero się poznali. Zostawmy przeszłość za sobą. Nie chcę po raz kolejny Cię stracić - powiedział łapiąc moją dłoń
a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Toczyłam wewnętrzną walkę. Zgodzić się czy nie?
- Dobranoc Zi. - odpowiedziałam wyplątując dłoń z jego uścisku i odchodząc. Nie wiem czy dobrze zrobiłam nazywając go tym zdrobnieniem. Kiedyś tylko ja mogłam tak na niego mówić. Czy podjęłam dobrą decyzję? Drżącą ręką przekręciłam klucz w drzwiach. Muszę opowiedzieć o wszystkim Deanowi. Nie mogę go okłamywać, on mi przecież ufa. Tylko co mam mu powiedzieć o moich uczuciach do Zayna? Wyznać mu, że gdy go widzę wypełnia mnie szczęście? Nie. Nie mogę mu tego zrobić. To będzie moja mała tajemnica. Nikomu o tym nie powiem. Niepewnie przekroczyłam próg mieszkania.
- Dean! Jesteś w domu? - zapytałam.
- Oczywiście kochanie. Czekałem na Ciebie.
- Chciałam porozmawiać. Bo... Dean... Widziałam się z Zaynem. Nie bądź zły, że Ci nie powiedziałam od razu. Ja po prostu potrzebowałam chwili żeby się z tym oswoić.
- Nie mam Ci tego za złe Ivy. To twoje życie. Ja tylko chcę żebyś była szczęśliwa, Masz pewność, że on nie zrani Cię tak jak ostatnim razem?
- Nie. Ale mimo wszystko postanowiłam zaryzykować. Wiesz, że on spotyka się z moja kuzynką Perrie? To dzięki niej się spotkaliśmy. A i jeszcze jedno. Pezz nie wie, że znaliśmy się wcześniej. A ja nie chcę żeby się dowiedziała. - oznajmiłam.
- Oszukiwanie znajomych nie jest właściwą drogą a ty o tym wiesz. Jesteś pewna, że dobrze robisz?
-To nie jest oszukiwanie. Ja tylko zatajam niektóre fakty. - odwróciłam się do niego plecami i wzięłam głęboki wdech. Dean podszedł do mnie od tyłu i przytulił.

- To kiedy poznam tego Zayna? W końcu to dzięki niemu cię poznałem. - zapytał a ja uśmiechnęłam się.
- Już niedługo kochanie.

Z perspektywy Zayna.


Moja mała Ivy. Zmieniła się przez te trzy lata. Jest bardziej pewna siebie a to czyni ją jeszcze piękniejszą. Żałuję, że nigdy nie miałem odwagi wyznać jej swoich uczuć. Teraz jestem z Perrie. Kocham ją a to co dzieje się w moim sercu na widok Ivy nie powinno mieć miejsca. Muszę to zignorować. Tylko czy potrafię? Na razie jest łatwo bo brunetka trzyma mnie na dystans jednak czy na długo? Mam zamiar odzyskać jej zaufanie. A jestem coraz bliżej osiągnięcia celu. Nazwała mnie dziś "Zi". Byłem tak cholernie szczęśliwy kiedy to zdrobnienie padło z jej ust. Jutro do niej pójdę. Będę próbował porozmawiać z nią aż do skutku.


No więc dodaję 4 rozdział. Wiem, że z małym opóźnieniem i przepraszam was bardzo.;* Na prawdę robię co mogę żeby rozdziały pojawiały się regularnie. Uważam, że jest to jeden z najgorszych rozdziałów jakie napisałam. Nie podoba mi się on. Zrobię co w mojej mocy żeby następny był lepszy. Dodałam stronę na której możecie zadawać pytania bohaterom jak i również autorce czyli mi. ;)
Komentujcie. ;) Każdy komentarz motywuje mnie do pisania kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam - Ivy. ;)