Ogłoszenia

*Dodałam nowy rozdział zapraszam do komentowania ;)
* Dziękuję za ponad 11 tys. wejść! <3
*Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawcie swoje twittery w zakładce "Informowani" ;)

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 3.

Staliśmy tak naprzeciw siebie nie wiedząc co powiedzieć. Cieszyłam się, że go widzę jednak jakaś cząstka mnie nadal chowała do niego urazę. W tym momencie właśnie ta mała cząstka wzięła górę nad moimi emocjami.
- Ivy... Ja... Tak strasznie się cieszę, że Cię widzę. Tęskniłem. - powiedział po chwili.
- Tęskniłeś? Nie rozśmieszaj mnie. Trzeba było o tym pomyśleć kiedy zerwałeś ze mną wszelkie kontakty! Zostawiłeś mnie samą. Obiecywałeś, że nie zapomnisz, że po mnie wrócisz! - wyrzuciłam to wszystko z siebie próbując opanować drżenie dłoni.
- Vi, przepraszam. Musiałem. Obiecałem sobie zerwać wszelkie kontakty z przeszłością. Na prawdę nie chciałem żeby tak wyszło. - tłumaczył się.
- Nie mów do mnie Vi. straciłeś to prawo w momencie, w którym zrezygnowałeś z naszej przyjaźni. Teraz jesteś dla mnie nikim Malik. Telefon Perrie leży na stole. Zabierz go i wynoś się stąd. - To ostatnie zdanie powiedziałam już nieco ciszej po czym odwróciłam się plecami do chłopaka.
- Ivy...
- Wyjdź! - rozkazałam twardo. Nie minęła chwila a dało się słyszeć odgłos zamykanych drzwi.
 Nie wytrzymałam. Po moich policzkach popłynęły słone łzy.
 Udałam się do sypialni gdzie zatrzasnęłam za sobą drzwi osuwając się po nich na ziemię i zanosząc głośnym, niekontrolowanym szlochem. To nie tak miało być. Nie tak wyobrażałam sobie nasze spotkanie. Nie wiem co mną kierowało kiedy kazałam mu się wynosić. Tyle razy przed oczami miałam obraz tego spotkania a kiedy wyobrażenia stały się rzeczywistością wszystko schrzaniłam. Coś wewnątrz podpowiada mi, że postąpiłam właściwie, że tak powinno być. Jednak teraz mam ochotę pobiec za nim i rzucić mu się na szyję mimo iż dobrze wiem, że jest już za późno. Nadal mam przed oczami obraz jego stojącego przede mną, wpatrującego się we mnie tymi czekoladowymi tęczówkami, w których maluje się wiele uczuć. Szok, radość a nawet nutka strachu. Przez moment nie mogłam się poruszyć, wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Potrafiłam tylko napawać się widokiem jego perfekcyjnej twarzy kilka metrów przede mną. Potem coś we mnie pękło. Powiedziałam kilka słów za dużo. Straciłam go. Tym razem na zawsze. Przecież próbował przeprosić. Dlaczego ja głupia go nie wysłuchałam? Może gdybym dała mu chwilę na wytłumaczenie wszystko potoczyłoby się inaczej. Kolejny strumień łez spłynął po moich zaróżowionych od płaczu policzkach. Zayn spotyka się z Perrie. Zabolało. Mimo, że teraz mam Deana a z mulatem nie widziałam się od trzech lat, nie tak łatwo wymazać uczucia, którymi go darzyłam. Przestań! Nie możesz teraz zawracać sobie głowy uczuciami do niego! On jest z Perrie a ty z Deanem. Taka jest kolej rzeczy. Zganiłam się w myślach. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych. Dean wrócił. Podniosłam się z podłogi i szybko otarłam łzy z policzków. Nie może poznać, że coś jest nie tak.

- Ivy jesteś w domu? Wszystko w porządku? - krzyczał trochę podenerwowanym głosem. Cholera. Zapomniałam, że potłukłam kubek w kuchni.
- Jestem w sypialni. Już idę! - odpowiedziałam na wołania, przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech starając się żeby wyglądał wiarygodnie i udałam się do kuchni.
- Hej kochanie. Jak było w pracy? - spytałam całując chłopaka w policzek.
- W porządku. Nie było zbyt dużego ruchu. Coś się stało?
- Nie. Stłukłam kubek przez przypadek. Właśnie miałam posprzątać. -uśmiechnęłam się próbując brzmieć przekonująco.
- Na pewno? Wyglądasz na zdenerwowaną. - dopytywał się.
- Jest dobrze Dean. To tylko stres. Wiesz, nowa szkoła, nowi ludzie. - tłumaczyłam. - Nie obrazisz się jak położę się wcześniej spać? Jestem wykończona.
- Jasne, że nie. Idź odpocznij. Ja posprzątam. Dobranoc! - uśmiechnął się ciepło a ja poszłam do sypialni skąd wzięłam czystą bieliznę, piżamę i poszłam wziąć prysznic. Kiedy strugi gorącej wody spływały po moim nagim ciele całkowicie się odprężyłam. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Jakbym wymazała cały dzisiejszy dzień z pamięci. Wszystko skończyło się w momencie gdy zakręciłam wodę. Dokładnie osuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam piżamę. W sypialni wskoczyłam do łóżka, przykryłam się kołdrą po sam czubek głowy i od razu zasnęłam.

Obudził mnie natrętny dzwonek telefonu. Spojrzałam na zegarek i ignorując połączenie wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Przecież ja się spóźnię na zajęcia! Dean już wyszedł więc nie miał mnie kto obudzić. Szybko wyciągnęłam z szafy jakieś pierwsze lepsze ubrania, w pośpiechu związałam włosy w koński ogon, chwyciłam tylko jabłko i torbę i wybiegłam z domu. Zdyszana wpadłam na uczelnię dziesięć minut przed czasem. Oczywiście pierwszą osobą, którą dostrzegłam w tłumie była Perrie. Nie wiem czy będę potrafiła normalnie z nią rozmawiać. Chciałam przemknąć niezauważona jednak pech dał o sobie znać i po chwili dziewczyna stała obok mnie.
- Ivy! Jak dobrze, że Cię widzę! wieczorem idziemy na imprezę. Wpadnę po Ciebie o dziewiętnastej. Nie przyjmuje odmowy. Jutro i tak nie masz wykładów. Sprawdziłam.
- Ale...
- Żadnego ale. Widzimy się wieczorem. - zaszczebiotała i ulotniła się. Cudnie. Jeszcze imprezy z Perrie i jej paczką mi brakowało. Zrezygnowana udałam się do sali, w której odbywał się wykład. Koniec zajęć zbliżał się nieubłaganie szybko i ani się nie obejrzałam a dobiegły końca. Zrezygnowana udałam się do domu, wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. Stanęłam przed szafą nie wiedząc co założyć. Z reguły nie chodzę na tego typu imprezy. W końcu zdecydowałam się  na krótką asymetryczną, różową sukienkę i czarne, dość wysokie szpilki. Byłam niska więc mogłam sobie na takowe pozwolić.
 Wytuszowałam rzęsy a usta pociągnęłam szminką w kolorze sukienki. Naskrobałam na kartce wiadomość dla Deana, którą przyczepiłam magnesem do lodówki. Kiedy stała przed lustrem podziwiając końcowe efekty mojej pracy rozległ się dzwonek do drzwi. Chwyciłam czarną kopertówkę i poszłam otworzyć. Jak przewidziałam była to Perrie. Do klubu pojechałyśmy taksówką. Z zewnątrz wyglądał na dość ekskluzywne miejsce. Od wejścia ciągnęła się długa kolejka osób oczekujących na dostanie się do środka jednak Pezz ją zignorowała i podeszła do ochroniarza, który tylko się uśmiechnął i wpuścił nas do środka. Nie powiem zdziwiło mnie to. Dziewczyna zaprowadziła mnie do stolika przy którym siedziała grupka osób. Między nimi była również Eleanor i na moje nieszczęście Zayn.
- Chłopaki, Danielle to jest Ivy. Ivy to Louis, Harry, Liam, jego dziewczyna Danielle, Niall i Zayn - mój chłopak - przedstawiła mi wszystkich blondynka.
- Tak właściwie to my się już znamy. - zaczął Zayn jednak nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Przecież Zayn był u mnie po twój telefon - uśmiechnęłam się do dziewczyny ignorując pytające spojrzenie mulata. W duchu modliłam się aby nie powiedział czegoś więcej. nie chciałam aby ktokolwiek z obecnych tu osób dowiedział się o tym co kiedyś łączyło naszą dwójkę.
- Więc skoro wszyscy już się znamy zabawę czas zacząć! - krzyknął Harry stawiając na stoliku dwie butelki czystej.




Witaam.
Miałam dodać wczoraj. wiem i strasznie wszystkich przepraszam za to małe opóźnienie. Miałam po prostu strasznie dużo nauki. Godzinę temu wróciłam do domu i pierwszą czynnością było włączenie komputera i przepisanie dla was rozdziału.
Nie podoba mi się on. Inaczej to sobie wyobraziłam ale cóż. Wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że nie skrytykujecie mnie za bardzo. Liczę na szczere opinie. ;)
Pozdrawiam - Ivy. ;)

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 2.

W Londynie mieszkamy już od tygodnia. Wczoraj  było rozpoczęcie roku studenckiego a więc dzisiaj zaczynam zajęcia. Dean będzie studiował prawo ale zaocznie. W ciągu tygodnia będzie pracował w restauracji jako kelner. Nie powiem, że mi to odpowiada gdyż w weekendy będę siedziała samotnie w domu podczas gdy on będzie na zajęciach, ale jakoś to przetrwamy. Dzisiaj obudził mnie rozchodzący się po całym domu zapach spalenizny. Wyplątałam się z pościeli i udałam do kuchni. Zobaczyłam Deana krzątającego się przy kuchence, próbującego ratować spalony omlet. Uroczy obrazek. Podeszłam do niego od tyłu, przytuliłam i cmoknęłam w policzek.
- Chyba coś Ci nie wyszło kocie - zaśmiałam się.
- Hej! Ja tylko próbowałem zrobić Ci niespodziankę. Nie moja wina, że nie najlepszy ze mnie kucharz.
- Zadowolę się kanapkami z nutellą - powiedziałam a chłopak odwrócił się przodem do mnie i wpił w moje usta. Nasze języki toczyły ze sobą zaciętą walkę, jego ręce powędrowały na moje pośladki a ja wplotłam palce w jego włosy. Przyparł mnie do blatu i wsunął dłonie pod koszulkę w której spałam. Niechętnie go od siebie odepchnęłam.
- Wiesz, że nie możemy. Za chwilę musisz iść do pracy a ja muszę przygotować się na zajęcia. Dean spojrzał na zegarek i w pośpiechu zaczął zbierać swoje rzeczy.
- Musze już lecieć. Nie sądziłem, że jest tak późno. Poradzisz sobie?
- Jasne, nie martw się o mnie. Pa.
- Na razie! - Cmoknął mnie przelotnie w usta - Dokończymy wieczorem! - Rzucił na odchodne a ja zaśmiałam się pod nosem. Wzięłam dwie kromki chleba, które posmarowałam czekoladowym kremem a do szklanki nalałam mojego ulubionego soku pomarańczowego i zaczęłam powoli jeść. Kiedy skończyłam zajęłam się sprzątaniem kuchni po wyczynach mojego chłopaka. Gdy wszystko lśniło czystością udałam się do sypialni żeby wybrać strój na dziś. Nie lubiłam się zbytnio stroić więc z szafy wzięłam kremowy sweterek i jeansowe rurki
W samej bieliźnie stanęłam przed lustrem i zaczęłam się sobie przyglądać. Byłam chuda. Nawet zbyt chuda i przydałoby mi się przytyć parę kilogramów. Ubrałam przygotowany zestaw, na nogi założyłam kremowe balerinki a na szyi zawiesiłam zegarek i poszłam do łazienki gdzie zrobiłam delikatny makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone, w lekkim nieładzie, opadające kaskadą fal na moje ramiona. Weszłam jeszcze na chwilę do salonu, skąd zabrałam torbę, do której spakowałam potrzebne rzeczy. Wychodząc spojrzałam na stojącą na komodzie fotografię z dwoma uśmiechniętymi twarzami - moją i Zayna. Pewnie śpi teraz z swoim ogromnym domu a później ma próby do jakiegoś koncertu czy coś.Ostatnio wiele razy nachodziła mnie chęć spotkania go. Chociażby przypadkiem, na chwilę. Żeby tylko znów ujrzeć te jego czekoladowe tęczówki i czarujący uśmiech. Wiem, obiecałam sobie, że w tym rozdziale mojego życia nie ma dla niego miejsca ale tęsknota wprost zżera mnie od środka. Nie wiem jak zareagowałabym widząc go. Uśmiechnęłabym się i przytuliła go z całej siły prosząc by mnie nie opuszczał czy wybuchłabym płaczem wykrzykując mu prosto w twarz jak bardzo mnie zranił oraz ile przez niego wycierpiałam? Na to pytanie nie potrafię udzielić sobie odpowiedzi. Szybko wyrzuciłam ze swojej głowy wszelkie myśli o Maliku, chwyciłam klucze i wyszłam z mieszkania. Zajęcia zaczynałam dzisiaj o dziewiątej więc miałam jeszcze dwadzieścia minut a uczelnia oddalona była o dziesięć minut szybkiego marszu od mojego mieszkania. Idąc rozmyślałam o moim nowym życiu. Czy znajdę jakiś przyjaciół czy moje tutaj też czeka mnie życie jako margines społeczny? Modliłam się oby nie bo nie nie wiem czy wytrzymałabym psychicznie kolejne upokorzenia i naśmiewanie się z mojej osoby. Kiedy znalazłam się przed budynkiem uczelni przykleiłam na twarz przyjazny śmiech i postanowiłam udać się pod salę, w której miały odbywać się dzisiejsze zajęcia. Tutaj pojawiał się pewien mały problem. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie owa sala się znajduje. Gwałtownie się zatrzymałam i poczułam jak ktoś uderza w moje plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam drobną blondynkę z mocnym makijażem. Co dziwne jej twarz wydawała mi się znajoma ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd ją znam.
- Bardzo przepraszam. To moja wina. - powiedziałam.
- Ale nic się nie sta.... Ivy? - zapytała i nagle mnie olśniło.
- Perrie? O mój Boże nie wierzę! - krzyknęłam i rzuciłyśmy się sobie w ramiona. Odsunęłyśmy się od siebie a ja przypomniałam sobie, że nadal nie wiem gdzie znajduje się sala, w której za chwilę miałam rozpocząć zajęcia. Poprosiłam kuzynkę o pomoc i chwilę później znalazłam się obok odpowiednich drzwi. Umówiłyśmy się na kawę po zajęciach. Miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia. W końcu nie widziałyśmy się od czterech lat. Dołączyć do nas miała jeszcze koleżanka Pezz - Eleanor. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Cieszy mnie, że będę miała w Londynie kogoś znajomego. Czas spędzony na zajęciach nijał bardzo szybko więc ani się obejrzałam a była już piętnasta czyli godzina, w której mogłam opuścić uczelnię. Wyszłam przed budynek gdzie czekały na mnie dziewczyny i udałyśmy się do pobliskiej kawiarni. Bardzo miło nam się rozmawiało. El to wspaniała dziewczyna i szybko znalazłyśmy wspólny język. Spędziłyśmy razem godzinę jednak dziewczyny stwierdziły, że muszą się już zbierać więc nie zatrzymywałam ich. Zostałam sama aby dopić kawę i kiedy miałam już się zbierać dostrzegłam na stoliku, w miejscu gdzie siedziała Perrie czarny telefon. Zapewne dziewczyna w pośpiechu o nim zapomniałam. Zabrałam urządzenie i schowałam do torby. Oddam jej jutro jak spotkamy się na uczelni. Kiedy dotarłam do domu Deana jeszcze nie było. Pewnie musiał zostać dłużej w pracy. Ledwie zamknęłam za sobą drzwi a w mojej torbie rozdzwonił się telefon mojej kuzynki. Odebrałam.
- Halo?
- Ivy? Dzięki Bogu, że go znalazłaś.
- Ach Pezz, wcale się nie zmieniłaś. Nadal tak samo roztrzepana. - zaśmiałam się.
- Taak, masz rację. Słuchaj byłby to dla Ciebie problem jeśli mój chłopak przyjechałby odebrać telefon? Nie potrafię bez niego wytrzymać.
- Nie, jasne, że nie. Wyślę na numer, z którego dzwonisz adres.
- Dzięki jesteś kochana. - powiedziała i rozłączyła się a ja wysłałam swój adres pod odpowiedni numer. Poszłam do łazienki związać włosy w luźnego warkocza gdyż tak było o wiele wygodniej a następnie udałam się do kuchni przygotować coś to jedzenia. Wstawiłam wodę na kawę i zajęłam się robieniem tostów. Kiedy woda się zagotowała a ja zaparzyłam kawę rozległ się dzwonek do drzwi. Pewnie Dean znów zapomniał kluczy bo niemożliwe żeby chłopak Perrie dojechał tak szybko.
- Eee, przyjechałem po telefon Pezz - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się a kubek, który trzymałam wypadł z moich dłoni i rozsypał się na kawałki rozlewając swoją zawartość po podłodze.
- Ivy? - zapytał chłopak, który był w takim samym szoku jak ja.
- Witaj Zayn.



Taadam! Haha.;d
Mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor i udało mi się naskrobać dla was rozdział. Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze! Nawet nie macie pojęcia jaki uśmiech wywołujecie tą drobnostką na mojej twarzy. ;)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i liczę na szczere opinie.
+ Nowa postać w zakładce bohaterowie.
- Ivy. ;)








środa, 13 lutego 2013

Rozdział 1.

Tak wiele zmieniło się w moim życiu odkąd go nie ma. Minęły trzy lata. Trzy cholernie długie lata a on nie wrócił. Tak wiem, zrobił karierę, jest sławny. Na początku dzwonił, pisał później jednak kontakt się urwał. Nie da się opisać słowami tego co wtedy czułam. To cholerne uczucie pustki, które wprost rozrywało moje serce za każdym razem gdy przeglądałam nasze wspólne zdjęcia. Byliśmy wtedy tacy młodzi. Nie musieliśmy niczym się przejmować a jednym z naszych największych zmartwień było przetrwanie kolejnego dnia w szkole której obydwoje nienawidziliśmy. To miejsce kojarzyło nam się z więzieniem. Potem był jego wyjazd a ja popadłam w depresję. Były wizyty u psychologa trzy razy w tygodniu, które i tak nie pomogły. A później, rok po wyjeździe Zayna poznałam Deana. To jemu zawdzięczam wszystko co osiągnęłam. Wyjście na prostą, dostanie się na studia w Londynie. W końcu znalazłam komu mogłam zaufać, porozmawiać o swoich problemach. Zbudowaliśmy od podstaw to co kiedyś łączyło mnie z Zaynem a nawet więcej. Zbudowaliśmy związek opierający się na wzajemnym zaufaniu i miłości. Teraz bez chwili wahania mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Ukończyłam liceum, wyjeżdżam na studia. Oczywiście nie sama. Zamieszkam z Deanem. Rodzice kupili nam małe mieszkanie znajdujące się prawie w samym centrum miasta. Cieszę się na ten wyjazd. Od zawsze chciałam się stąd wyrwać. Pamiętam dobrze czasy kiedy jako dzieci razem z Zaynem siedzieliśmy na łące i planowaliśmy przyszłość. Obiecał mi wtedy, że zabierze mnie stąd, że razem wyjedziemy. Kiedyś wierzyłam w każde jego słowo, sądziłam, że już nic nigdy nas nie rozdzieli. Tak strasznie się myliłam. Uśmiechnęłam się blado do siebie biorąc w dłonie jedno z naszych wspólnych zdjęć stojących na komodzie. Wyjechał. Zrobił karierę. Zapomniał o mnie. Najwyraźniej tak miało być. Gdyby nie to nie poznałabym Deana. Tkwiłabym nadal w tej toksycznej przyjaźni będąc na każde jego zawołanie. On nie miał pojęcia co do niego czułam, kochałam go a on traktował mnie tylko jako przyjaciółkę. Nie mam mu za złe jego wyjazdu. Chciał spełniać swoje marzenia, ale przecież obiecał dzwonić, pisać. Obiecał, że mnie nie zapomni. Puste słowa. Czasem mam wrażenie, że w moim sercu tli się mały zalążek nienawiści do niego. Wierzchem dłoni otarłam pojedynczą łzę, która spływała po moim policzku, włożyłam fotografię do jednego z tekturowych pudeł stojących obok mnie i zakleiłam je taśmą.
- Spakowałaś już wszystko kochanie? - zapytał Dean wchodząc do pokoju a ja podskoczyłam na dźwięk jego głosu. Pokiwałam głową i wyciągnęłam ręce w stronę chłopaka chcąc by mnie przytulił. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Brunet wziął ostatnie dwa pudła znajdujące się w moim pokoju i zeszliśmy na dół. Zapakowaliśmy rzeczy do samochodu i po dosyć łzawym pożegnaniu z naszymi rodzinami mogliśmy w końcu ruszyć w drogę. Czułam się dość dziwnie bo pierwszy raz opuszczałam moje rodzinne Bradford, ale w głębi duszy byłam szczęśliwa. Miałam rozpocząć studia na Royal Academy of Music i zamieszkać w Londynie z chłopakiem, którego kocham. To spełnienie moich najskrytszych marzeń. Droga mijała nam w bardzo miłej atmosferze. Śpiewaliśmy piosenki, które puszczany były w radiu i śmialiśmy się jak małe dzieci. Do momentu gdy usłyszeliśmy piosenkę One Direction - Little Things. Moja twarz w jednej chwili przybrała poważny wyraz a Dean tylko popatrzył na mnie i nic nie mówiąc zmienił stację. W głębi duszy dziękowałam mu za to.
- Nie możesz wiecznie się tym zadręczać. On to już przeszłość. To co było nie wróci a ty musisz się z tym pogodzić !
- To nie jest takie łatwe. Nie mogę o nim ot tak zapomnieć. Był dla mnie jak brat.
- Nie możesz czy nie chcesz?
- Odpuść sobie. - ucięłam dyskusję i odwróciłam się w stronę szyby a w uszy włożyłam słuchawki, z których popłyną kojący wszelkie zmartwienia głos Olliego Mursa. Może Dean ma rację? A co jeśli ja wcale nie chcę zapomnieć o Zaynie? Jeśli część mnie pragnie jego obecności tak mocno, że wypiera wszelkie próby zapomnienia tego co było? Jeśli ja po prostu chcę pamiętać? Czy chcę? Nie wiem już. Zagubiłam się. To tej pory myślałam, że nie mogę zapomnieć bo był w moim życiu kimś zbyt ważnym. Jenak kilka taktów tej piosenki uświadomiło mi, że Dean miał rację. Chcę pamiętać bo najzwyczajniej tęsknię za nim. Za czekoladowymi wiecznie śmiejącymi się oczami i aksamitnym głosem. Pogrążona w rozmyślaniach nawet nie zauważyłam, że już dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się po osiedlu. Było bardzo ładne. Nowoczesne bloki, zadbane ogródki i plac zabaw dla dzieci. Nie zwracając uwagi na to czy chłopak podąża za mną skierowałam się w stronę odpowiedniego budynku. Nasze mieszkanie znajdowało się na parterze ze względu na mały problem, który stanowiła klaustrofobia, na którą cierpiałam. Szybkim krokiem pokonałam schodki i stanęłam przed odpowiednimi drzwiami. Z torby wyjęłam klucz, który włożyłam do zamka i przekręciłam. Pchnęłam drewniane drzwi i moim oczom ukazał się korytarz utrzymany w jasnej tonacji ecru i cappuccino, wzdłuż którego rozmieszczone były drzwi do poszczególnych pomieszczeń. Pierwsza była nasza sypialnia, która była wprost idealna. Kolejno po prawej jeszcze salon i łazienka a po lewej gabinet i dość sporych rozmiarów kuchnia. Mieszkanie nie było zbyt duże jednak bardzo przytulne i w pełni spełniało moje oczekiwania. To tutaj, właśnie w tym miejscu rozpocząć się miało moje nowe życie. Poczułam silne ramiona obejmujące od tyłu moją talię.
- Przepraszam. Nie powinienem był rozpoczynać tego tematu.
- Nie, to ja przepraszam. Miałeś rację. Ja wcale nie chcę zapomnieć ale teraz nowe życie przed nami. Nie zapomnę ale nie będę się tym martwić. To co było kiedyś należy do przeszłości. Teraz ważne, że mamy siebie. - powiedziałam odwracając się przodem do chłopaka i patrząc mu w oczy. - Tylko ja i ty. - Zaplotłam ręce na jego karku i delikatnie musnęłam jego usta. Dean pogłębił pocałunek jednak ja się odsunęłam. - Nie tak szybko. Najpierw musimy rozpakować nasze rzeczy. - zaśmiałam się kiedy chłopak wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia ale podążył za mną do samochody skąd zaczęliśmy wnosić pudełka i walizki na górę. Gdy wszystkie rzeczy zostały przyniesione zajęliśmy się rozpakowywaniem. Kiedy otworzyłam karton, w którym na wierzchy znajdowało się zdjęcie moje i Zayna uśmiechnęłam się i postawiłam fotografię na komodzie w sypialni. To dzięki Deanowi nauczyłam się jak radzić sobie z jego brakiem w moim życiu i teraz czuję się na prawdę szczęśliwa. Zaczynam nowy etap w życiu. Etap, który być może pozwoli mi zapomnieć na dobre chłopaka o czekoladowych tęczówkach.





Hello. ;)
No więc jest pierwszy rozdział. Wiem, że nie jest on idealny ale włożyłam na prawdę dużo pracy w napisanie go. Mam nadzieję, że nie zawiodłam osób zaglądających na bloga. Liczę że zostawicie maleńki ślad swojej obecności w postaci komentarza, nawet krytycznego gdyż może wtedy będę wiedziała nad czym mam pracować żeby doskonalić umiejętność pisania. ;)
Pozdrawiam - Ivy. ;)

niedziela, 10 lutego 2013

Prolog.

Stała tak opierając się o drewnianą balustradę na tyłach jego domu. Chłodny wiatr muskał jej policzki, po których spływały strugi słonych łez. Nigdy nie myślała o tym, że nadejdzie ta chwila, w której będą musieli się rozstać. Był w jej życiu od zawsze. Mogła na niego liczyć w każdej sytuacji, był jej najlepszym i zarazem jedynym przyjacielem a teraz tak po prostu wyjeżdżał, zostawiał ją tu samą. Nie bała się samotności, bała się tego, że już nigdy go nie zobaczy, że nie będzie jej dane oglądać tych cudownych śmiejących się oczu.
- Wrócisz do mnie prawda? Nie wyjeżdżasz na zawsze? - spytała drżącym głosem a chłopak podszedł do niej i mocno przytulił.
- Nie mógł bym zostawić Cię na zawsze. Będę pisał i dzwonił. Obiecuję.
Dziewczyna jeszcze raz, ten ostatni mocno wtuliła się w chłopaka i odeszła. Kiedy była już przy furtce odwróciła się by choć na chwilę spojrzeć w jego stronę. By dokładniej zapamiętać jego oczy, włosy, sylwetkę. Pozwoliła kolejnemu strumieniowi łez spłynąć po zmarzniętych policzkach.
- Będę tęsknić Zayn - szepnęła sama do siebie i odeszła.






Więc przedstawiam wam prolog mojego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się spodoba i zechcecie poznać dalej losy głównych bohaterów.

Bohaterowie.

Bohaterowie


Ivy Hastings
Ur. 21 maja 1993 r. (19 l.)
Wygląd zewnętrzny: Długie ciemne włosy, niebieskie oczy. Mierzy 160 cm i waży 47 kg. Ma tatuaż pod prawą piersią, który zrobiła w dniu swoich osiemnastych urodzin.
Charakter: Jest wrażliwą dziewczyną, którą łatwo zranić. Nie wybacza tak łatwo a na jej ponowne zaufanie trzeba ciężko pracować. Jest otwarta na nowe znajomości i szybko się przywiązuje.

Dean Evans
Ur. 14 listopada 1993 r. (19 l.)
Wygląd zewnętrzny: Ciemnoblond włosy i niebieskie oczy. Ma 180 cm wzrostu i jest dobrze zbudowany.
Charakter: Miły, uczciwy, zakochany w Ivy. Pomógł jej wyjść z depresji. Potrafi być dobrym przyjacielem i wysłuchać.
Zayn Malik
Ur. 12 stycznia 1993 r. (19 l.)
Wygląd zewnętrzny: Czarne włosy, brązowe oczy. Ciemna karnacja. 175 cm wzrostu. Na ciele ma dużo tatuaży.
Charakter: Jest bardzo bystry. Szybko adaptuje się do nowego środowiska. Lubi nawiązywać nowe znajomości. Przyjaźnił się z Ivy od dziecka jednak jego wyjazd wszystko zmienił.





 Niall Horan
Ur. 13 września 1993 r. (19 l.)
Wygląd zewnętrzny: Farbowane blond włosy, błękitne oczy. 171 cm wzrostu.
Charakter: Przyjacielski i bardzo uczuciowy chłopak. Jest strasznym łakomczuchem i ma słaba głowę do alkoholu. Łatwo przywiązuje się do nowo poznanych osób.

 Harry Styles
Ur. 1 lutego 1994 (18 l.)
Wygląd zewnętrzny: Ciemne kręcone włosy i zielone oczy. Mierzy 180 cm. Ma kilka tatuaży.
Charakter: Straszna gaduła. Buzia mu się nie zamyka. Jest niestały w uczuciach. Optymista.

 Louis Tomlinson
Ur. 24 grudnia 1991 r. (21 l.)
Wygląd zewnętrzny: Niebieskie oczy i brązowe włosy. Wzrost: 175 cm.
Charakter: Zabawny, szalony i bardzo kreatywny. Nad życie kocha swoja dziewczynę Eleanor.

 Liam Payne
Ur. 28 sierpnia 1993 r. (19 l.)
Wygląd zewnętrzny: Brązowe włosy i brązowe oczy. Ma 178 cm wzrostu.
Charakter: Jest bardzo rozważny i opiekuńczy. chłopcy wołają na niego Daddy gdyż czasem na prawdę zachowuje się jak ich ojciec. 
Eleanor Calder
Ur. 16 lipca 1992 r. ( 20 l)
Wygląd zewnętrzny: Długie brązowe włosy i brązowe oczy. 174 cm wzrostu.
Charakter: Jest bardzo przyjacielska i szybko nawiązuje nowe znajomości. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji. Bardzo kocha Louisa. Jest dobra przyjaciółką.